Nieprzyjemna sytuacja.
Na początku jest gniew.
Opanowuje mnie całą.
Pochłania.
Twardo staję na ziemi.
Napinam mięśnie.
Czekam aż poziom gniewu wzrośnie, osiągnie apogeum.
Złość.
Złość.
Mam ochotę walczyć.
I z racji mojego wybuchowego charakteru - robię to jak najszybciej.
Wybucham.
Ale, po chwili ciśnienie maleje.
Przychodzi otępienie.
I smutek.
Wszechogarniający smutek.
I on już zostaje, wiesz?
Towarzyszy mi w kolejnych dniach.
I rzadko znika.
-----------------
Im większy gniew tym dłuższy smutek.
A czasem ten smutek już pozostaje.
Na zawsze.
_________
I teraz już nie ma wątpliwości, czego jest więcej. Prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz