niedziela, 11 maja 2014

Agata..Martyna..rak..


W polskiej wiosce N-W żyły przyjaciółki. Agata oraz Martyna. Były bardzo podobne do siebie z charakteru co pozwalało im doskonale rozumieć się. Wystarczyło jedno spojrzenie by odczytać myśli drugiej. Zaś jeśli chodzi o upodobania i wygląd to tu już się różniły.
  Agata była typową brunetką, elegancką, beztroską i typowo dziewczęcą. Na jej twarzy zawsze tkwił promienny uśmiech rzadko kiedy
dała ogarnąć się smutkowi. W niebieskich oczach zawsze tańcowały wesołe iskierki. Włosy w kolorze brązu zwykle rozpuszczała je. Martyna była zaś realistką, a raczej bardziej pesymistką. Miała także brąz włosy, które opadały na jej ramiona. Brązowe oczy łypały na każdego z miłym blaskiem, usta co jedynie jak nie w smutku to w złośliwy uśmiech wykrzywione. Tak było z pozorów. Tak więc postacie są już znane a teraz czas na historię ich. Brązowowłosa dziewczyna chorowała już od dłuższego czasu aż trafiła na szpitalną salkę. Agata czuwała nad Martyną dniami i jak mogła to nocami nie zważając na martwiących się o nią rodziców. A gdy Ci ja zamykali ta zawsze wymykała się by przyjaciółkę odwiedzić. Martyna doceniała to z czasem po kilkunastu badaniach tymi mniej i bardziej ważnymi okazało się iż dziewczyna zachorowała na raka. Uczęszczała na chemioterapię i immunoterapię, ale nic nie dawało skutków.
  Nawet usunięcie chirurgiczne nie pomogło. Rak zakorzenił się na dobre i już uznano że Martynie zostało niecałe dwa miesiące życia. Trochę niemożliwe. Tak mało czasu... miała czternaście lat tyle życia jeszcze przed nią. Spodziewała się chociaż dwóch lat życia albo choć roku. Dla dziecka wizja śmierci musiała być przerażająca.. Łatwo było sobie wyobrazić jak straszne to dla niej mogło być. Ale nie było. Nie bala się znosiła to dzielnie i to dzięki wsparciu Agaty. I nadeszła zima gdy drzewa ponure i nagie stały niewzruszone z wiatrem smutne pieśni nucąc jak to za dawnych lat gdy Demeter śpiewała równie smętne pieśni jak córę swa zegnała która do Hadesu szła. I zjawił się dzień taki gdy w imieniny miesiąca zgon odnotowano.. Pomyślicie sobie, życie biednej Martyny zakończyło się, ostatnie tchnienie wydała do swego boga odchodząc o ile w coś wierzyła. Lecz nie, to nie ją śmierć odwiedziła. Ponura kobieta w czarnych szatach i z kosą na prośbę sił wyższych życia chorą pozbawił.
W rezultacie Rak zabrał Martynę do nieba..Agata długo nie mogła się z tym pogodzić..ale po paru miesiącach wspominała miło wspominała swą przyjaciółkę, która została jej aniołem stróżem..
  Gdyby nie rak..Martyna żyła by dalej szczęśliwa z przyjaciółką Agatą i rodziną..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz