czwartek, 29 maja 2014

Emilia i Hojność.

Ulicami Nowego Jorku szła niska brunetka, ubrana w kunsztowny, szary płaszcz. Kolejna bogata osoba, zaopatrzona we własny portfel - pomyślała uboga kobieta. Jakież było jej zdziwienie, kiedy owa osóbka przystanęła i zaczęła uważnie się jej przyglądać. Wyglądała na młodą i bogatą, jak większość.
- Kim jesteś panienko? - odważyła się odezwać Emilia. Poczuła dziwne zaufanie do dziewczyny.
- Jestem najzwyklejszym w świecie człowiekiem. Pragnę jedynie pomóc. Moje imię to Hojność.
Zapadła niezręczna cisza. W oddali słychać było jedynie stukot maszyn, warkot silników i rozmowy bogaczy na temat nie inny jak wzrastający majątek. Emilii wszystko wydało się obce, nieistotne.
- Masz jakieś marzenie dobra kobieto? - zapytała Hojność. - Nie chciałabyś zostać bogata? Nie marzysz o dużym domu, bogatym mężu i ekskluzywnym aucie z własnym szoferem?
Emilia zastanawiała się nad słowami kobiety. Żyjąc tak jak dotychczas zdążyła zaobserwować, że bogactwo jest niczym w porównaniu z jej kochającą rodziną. Duży i pusty dom jest niczym w porównaniu z jej małym, ale jakże przytulnym mieszkankiem. Bogaty mąż z jej ukochanym Kajetanem, a auto z szoferem jest niczym w porównaniu z jej czerwonym rowerem z koszykiem. Bogactwo pochłonęło większość społeczeństwa. Dobra materialne stały się klapkami, które mamy na oczach przez cały czas.
- Nie potrzebuję bogactwa, panienko - uśmiechnęła się szeroko. Hojność wielce się zdumiała, ponieważ tak biedna osoba odrzuciła tak dobrą propozycję, jej zdaniem.
- Masz jakieś marzenie, dobra kobieto? - ponowiła pytanie.
- Jedno. - Ot, pewnie przejrzała na oczy, pomyślała Hojność.
- Jakie?
- Chciałabym mieć kogoś z kim mogłabym porozmawiać. Osobę, do której mogłabym się przytulić, wygadać, wyżalić. Kogoś, kto nie patrzy na zawartość mojego portfela czy wygląd, lecz na wnętrze. Przecież to wszystko przemija, rozpada się jak babki z piasku, a dobre serce wciąż bije w równym rytmie.
Nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Nie rozumiała co ma na myśli staruszka. Przecież mogła mieć wszystko, a ona pragnie takiej błachostki?! Jak może dać jej coś czego sama nie posiada?!
- Kiedyś poczujesz się samotna, droga Hojność. Wtedy też zapragniesz mieć taką osobę i zrozumiesz co miała na myśli staruszka taka, jak ja.
To były ostatnie słowa Emilii. Odwróciła się w stronę swojego domu i uśmiechnęła się w duchu, powtarzając, że nie zamieniłaby tego za żadne skarby tego świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz